Przychodzisz do pracy w promocji instytucji kultury, przejmujesz kolejne zadania i powoli zaczynasz sobie uświadamiać jak wiele rzeczy trzeba poukładać, spiąć ze sobą oraz jak wiele nadziei i oczekiwań się w twojej roli pokłada.
Ten artykuł o podstawach marketingu kultury piszę dla dwóch rodzajów osób. Dla tych, które po raz pierwszy otrzymały zadania promocji kultury lub trafiły na takie stanowisko oraz dla osób, które pracują w marketingu kultury od lat i chcą fundamenty swojej pracy zestawić z cudzym podejściem i “poukładać sobie w głowie”.
Zastanawiacie się czy biblioteki są dziś jeszcze potrzebne? A wiecie czym są Spotify, Netflix czy Storytel? To biblioteki. Trwałość naszej kultury zawdzięczamy bibliotekom, bibliotekarkom i bibliotekarzom. Ale mam też osobisty powód, dla którego chciałbym pomóc w promowaniu lokalnych bibliotek.
Reklama OLX ostatnio pozamiatała. W sumie siedem krótkich filmów na Facebooku wyświetlono ponad 8 milionów razy, a na YouTube ponad 5 milionów razy. Czy sprawiła to tylko piękna twarz Janusza Chabiora?
Prowadzi najpopularniejszy na świecie fanpage, będący przeglądem zawartości bibliotek cyfrowych. Sprawił, że nie tylko naukowcy pokochali w social media Polonę, szuka w średniowiecznych manuskryptach proto-memów i odczarowuje dla nas „ciemne wieki”. Łukasz Kozak ma to coś, co sprawia, że wszystko, czego się dotknie, staje się fascynujące.
Niczego tu nie zmyślam: Po deptaku, w okolicy Starego Miasta, chodzi kobieta rozdająca ulotki. Nie przepuści nikomu. Wręczając broszurki z determinacją wykrzykuje raz za razem kolejne slogany: „Zniżka… Najlepsza pizza… Gratis…”. Chodziłem tamtędy niemal codziennie. Nigdy mnie nie rozpoznawała. Natomiast za każdym razem, gdy odmawiałem przyjęcia z jej ręki ulotki, przez jej twarz przechodził kompulsywny grymas, który przyprawiał mnie o dreszcze. I pewnie nie tylko mnie. Jednego nie można jej natomiast odmówić: w rozdawaniu ulotek jest najprawdopodobniej najlepsza w mieście. Tylko… czy o to chodziło jej pracodawcom?