Przychodzisz do pracy w promocji instytucji kultury, przejmujesz kolejne zadania i powoli zaczynasz sobie uświadamiać jak wiele rzeczy trzeba poukładać, spiąć ze sobą oraz jak wiele nadziei i oczekiwań się w twojej roli pokłada.
Gdybym miał komuś jednym zdaniem wyjaśnić czym jest public relations powiedziałbym, że jest to sztuka unikania nieporozumień na szeroką skalę. I jednym z takich nieporozumień może być na przykład to, że nikt Was jeszcze nie odkrył. I stąd mój artykuł o PR w kulturze.
Informacja prasowa to podstawowe narzędzie i chleb powszedni PR-owca. Dobry komunikat prasowy to maleńkie dzieło sztuki, perpetum mobile i… źródło wszelkich nerwic. Bo jeśli chcesz napisać skuteczne info prasowe, musisz uwzględnić jednocześnie potrzeby dziennikarzy, swojej instytucji, a często także kilku partnerów. I wiecie co? Mało rzeczy w tej pracy daje taką satysfakcję jak informacje prasowe, które zadziałały.
Jeśli chodzi o to jak powinna wyglądać konferencja prasowa, to słyszałem różne cuda, widziałem różne cuda i o różnych cudach czytałem. Sam jednak w tej kwestii jestem minimalistą. Ten poradnik stworzyłem po to, by omówić podstawy organizacji konferencji prasowych i oddzielić rzeczy niezbędne od tych – według mnie – niekoniecznych.
To Wam o tym napiszę, bo to jednak z mojego podwórka sprawa jest. I spokojnie! Nikt się nie próbował zabić, a tytuł udostępnionego przeze mnie poniżej artykułu z portalu lublin112.pl to bezczelny, choć technicznie umiejętny clickbait. Niemniej od tego artykułu wszystko się zaczęło, więc muszę go tu umieścić. Hasztag #InstaMiejsce, Hasztag #skandal.
Lublin, środowy poranek. Koleżanka w pracy pyta czy nie wybieram się na otwarcie sklepu IKEA? W lokalnych mediach IKEA. Na FB relacja z IKEA (tłumy). Czy źle się z tym czuję? Mam już kartę IKEA Family i paru nowych znajomych (też rodziców) tylko dzięki IKEA. I jak to się stało, że nim się spostrzegliśmy, prawie cały Lublin pokochał IKEA?
Oj tam, od razu niewybaczalnych… Niby ze wszystkiego można się jakoś wykaraskać, niemniej są rzeczy, których się po prostu dziennikarzom nie robi. Z szacunku dla nich, ale i, wierzcie mi, dla własnego dobra. Bo często jest tak, że zawini PR-owiec lub organizator wydarzenia, a winę zrzuci na dziennikarza. I ja się z tym bardzo nie zgadzam.
„Cześć, jestem Maciek, kiedyś będę wielkim piłkarzem…” To chyba od tych słów się zaczęło. Mimo że tak naprawdę mam na imię Grzegorz. Byłem wtedy w licealnej grupie teatralnej i po wcześniejszym wygraniu castingu dostałem propozycję użyczenia swojego głosu w reklamie radiowej. I do czego to mnie doprowadziło? Zakładam bloga o PR i marketingu w kulturze.