Miałem ostatnio warsztaty ze studentami historii. Zaraz po przedstawieniu się, zapytałem: „Czego potrzebujecie?” Po krótkiej chwili milczenia oni i ja równocześnie powiedzieliśmy: „Pracy!”. Cóż, myślę, że gdzieś w szarej strefie między współczesnym PR, marketingiem i humanistyką jest sporo perspektyw na wspólną pracę ludzi z tych trzech dziedzin. Jedyne, czego trzeba, to odrobina elastyczności.
Lublin, środowy poranek. Koleżanka w pracy pyta czy nie wybieram się na otwarcie sklepu IKEA? W lokalnych mediach IKEA. Na FB relacja z IKEA (tłumy). Czy źle się z tym czuję? Mam już kartę IKEA Family i paru nowych znajomych (też rodziców) tylko dzięki IKEA. I jak to się stało, że nim się spostrzegliśmy, prawie cały Lublin pokochał IKEA?
Ludzie kultury często odnoszą się do mediów społecznościowych z pogardą. U wielu z nich nie jest to jednak efekt ideowej walki z cyfrowymi korporacjami, a jedynie syndrom zagubienia w świecie nowego medium. Efektem jest cała masa nudnych profili artystów i instytucji. Ale przecież są też i jasne punkty na polskiej mapie „kulturalnych” portali społecznościowych. I nie są to jedynie „Sztuczne fiołki”.