Słuchajcie, kultura online to jest Netflix, WoW, YouTube, HBO, TikTok, Amazon, Spotify, Twitch i cała masa innych portali i ich użytkowników. My jesteśmy w tym nowi. I musimy się tego nauczyć. W tym wpisie znajdziecie webinarium, które przeprowadziłem dla NCK i odpowiedzi na najczęstsze pytania, które wtedy padły. I jest jeszcze bonus.
Wahałem się czy publikować ten post. Bo czy to nie jest odgrzewanie kotleta? A jednak przecież po odsłuchaniu audiobooka szukam w sieci jego strzeszczeń. I mam też zwykle dodatkowe pytania. A temat kultury online będzie wracał i wracał, i wracał. I albo wypracujemy swój sposób na taką kulturę, albo w momencie kolejnego lockdown’u znów przestaniemy być komukolwiek potrzebni.
Więc przed wyruszeniem w drogę wolę zebrać drużynę i odpowiednio ją wyposażyć. Mam swoją własną wizję kultury online i chcę ją Wam przekazywać w każdy możliwy sposób.
1. Kultura online – założenia wstępne
Nim zerkniecie na webinarium na początek kilka ważnych dla mnie założeń:
- Ewolucja, nie rewolucja
Nie da się z dnia na dzień przenieść wszystkich działań online. Musi być to działanie celowe, rozłożone w czasie i spójne z tym, co robiliśmy do tej pory. - Najpierw lokalnie, później globalnie
Jeśli dotychczas większość naszych odbiorców pochodziła z jednego regionu czy miejscowości, wykorzystajmy to jako atut. Będą oni naszymi pierwszymi odbiorcami. Online nie jest po to, by nagle zainteresował się nami cały glob, ale byśmy byli lepiej połączeni ze sobą w naszych społecznościach. Lokalność to atut. - Przenieś istotę, nie repertuar
Światła, układ sceny, sposób ułożenia sali, charakteryzacja, kostiumy i scenografia. Czy to wszystko da się przenieść online jeden do jednego? Nie możemy przenieść całego repertuaru, zamiast tego zapytajmy więc: czemu ludzie przychodzili do nas? Po rozrywkę? Po wiedzę? By czymś się zachwycić? I na tym się skupmy! - Najpierw ludzie, później technologie
Nie zaczynajmy zmiany od technologii, a od naszej wiedzy i umiejętności. Każdy może streamować online, ale nie każdy ma coś do powiedzenia. Ludzie zachwycają się kulturą nie dlatego, że jesteśmy nowym typem telefonów, ale dlatego, że jak nikt inny znamy się na sztuce, muzyce, historii, etc.
I jeszcze jedna rzecz ważna, jeśli nie najważniejsza: Najpierw zastanówcie się z czego zrezygnujecie, zanim zaczniecie nowe działania! Nie można robić wszystkiego na pół gwizdka!
2. Webinarium dla NCK
Poniższe webinarium to 5 pomysłów na kulturę online oraz potrzebne do ich realizacji narzędzia. Powstało ono na zamówienie NCK i ma już kilka tysięcy wyświetleń. Metody, które tu proponuję, nie są niczym nowym z czym sobie nie poradzicie, ale nie są też „standardowe” dla sektora kultury.
Skupiłem się na tym, jaką wartość możecie dać ludziom przy minimalnych budżetach i odpowiednim podejściu. Lista pomysłów:
- Wykorzystaj rosnącą popularność TikToka
- Skorzystaj z automatyzacji mailingu
- Zbuduj społeczność lokalną lub w tematycznej niszy
- Popraw swoje transmisje live
- Zainwestuj czas i umiejętności w content marketing
3. Skrypt, prezentacja i bonusy
Nie masz czasu słuchać? To pobierz sobie skrypt, prezentację i dodatkowo kilka bonusów.
Lista bonusów:
- Skrypt z webinarium
- PDF z prezentacją
- Poradnik: 9 narzędzi do marketingu online na dobry start
- Checklista audytu działań marketingowych
- Poradnik: Jak zbudować od zera bazę kontaktów do dziennikarzy?
- 15 przykładów pomysłów na kreatywne TikTokowe wideo
- Przykładowe tablice Trello do zarządzania zadaniami
4. Pytania z webinarium
W trakcie webinarium mieliście wiele ciekawych pytań i uwag. Zebrałem ich w sumie 15. Można by z tego ułożyć dodatkowe, godzinne spotkanie, ale . Odpowiedzi znajdziecie poniżej.
Tak, można go udostępnić m. in. na Facebooku, Instagramie, wysłać w wiadomości na WhatsApp i Messengerze. Można też pobrać takie film (ale z logiem TikToka) i wgrać na inną platformę (YouTube czy Facebook). Niektórzy twórcy na TikToku udostępniają swoje filmy w InstaStories na Instagramie i w ten sposób dostarczają sobie treści na inną platformę. To dość wygodne rozwiązanie, które przy okazji promuje nasz profil TikTokowy.
Tak czasem jest. Jednak to nie jest złe zjawisko. W ten sposób dowiadujemy się jakie osoby są rzeczywiście zainteresowane tym, co robimy, a które dołączyły tylko dla tego, co oferowaliśmy. Ponadto, jeśli umieściliśmy swoje dane kontaktowe w darmowych treściach, które komuś zaoferowaliśmy, to mamy kolejny kanał, którym ktoś, gdy będzie tego chciał, może łatwo do nas dotrzeć. Tworzymy nową okazję do kontaktu.
I jeszcze jedno: newsletter tak jak każde inne medium musi być miejscem, w którym tworzymy wartość dla odbiorców. Jeśli nie widzą z tego korzyści, mają prawo nie otwierać naszych e-maili. To musi być strategicznie wybrany kanał, a nie dodatek do wielu innych.
Jeśli nie czytasz, ale też nie anulujesz subskrybcji, to może znaczyć, że wciąż jesteś zainteresowana. Duże portale wysyłają mnóstwo e-maili, bo w ten sposób chcą przypominać nam o sobie. Nie boją się, że zirytujemy się tymi newsletterami, o ile wciąż ostatecznie więcej osób klika niż się wypisuje. Warunek jest jeden: użytkownik zawsze musi wiedzieć, że może się wypisać. Polecam w tym temacie książkę “Permission marketing” Setha Godina.
Mały zwrot może świadczyć o trzech rzeczach:
I. Słabej jakości listy (np. kupione kontakty, niedopasowany generator leadów);
II. Słabej jakości treści (np. ciągłe atakowanie sprzedażą, brak wartości w newsletterach)
III. Niewłaściwej analityce (np. Brak śledzenia w Google Analytics i innych narzędziach, co dzieje się po kliknięciu, brak osobnych kuponów świadczących o sprzedaży).
Newsletter może być miejscem utrzymania kontaktu, sprzedaży, wsparcia sprzedaży. Nie sądzę, by jego wykorzystanie było zależne od branży, raczej od strategii, jaką przyjął marketer.
Na webinarium podałem kilka przykładów takich narzędzi. Ja przeszedłem przez kilka i na tę chwilę najwygodniejszą dla mnie opcją jest MailerLite. Nie jest doskonały, ale możliwość posiadania 1000 kontaktów i wysyłania 10 000 maili miesięcznie za darmo robi swoje. Interfejs ma prosty, intuicyjny, formularze i strony zapisu są bardzo dobre, a same newslettery tworzy się bardzo przyjemnie.
To było coś, co długo mnie powstrzymywało przed posiadaniem newslettera. Niepotrzebnie. Po zakupieniu odpowiedniego pakietu spędziłem dwa dni nad dostosowaniem się do RODO. I to była cała moja praca w tym temacie. Teraz po prostu trzymam standardy (czyli na przykład spełniam obowiązek informacyjny przy zapisie). Często niepotrzebnie blokujemy się na takich nieprzyjemnych rzeczach, ale po drugiej stronie otwierają się dla nas nowe możliwości. Skorzystajcie z tego wpisu na blogu Prakreacja, który bardzo polecam.
Jeśli wyznaczymy dobre standardy i określimy sobie harmonogram, to grupa zajmie nam 15-30 min. dziennie. Gdy grupa się powiększy (kilka tysięcy osób), warto też wytypować moderatorów. Grupę na Facebooku prowadziłem z grupą kilku osób pracując na etacie i robiąc zlecenia. Nie była i nie jest dużym obciążeniem. Natomiast zdecydowanie grupy, którymi się nie zajmujemy, szybko popadają w ruinę. Jak każdy kanał: wymagają regularności. Warto więc dobrze rozważyć, z czego zrezygnujemy, żeby rozkręcić grupę. Czy warto? Według mnie tak.
Tak, w dwóch przypadkach.
I. pozwalają na to ustawienia tej grupy, a nie jest to nasza grupa.
II. Jest to nasza grupa i połączymy ją ze stroną.
Warto jednak wyrobić sobie opinię eksperta pod własnym imieniem i nazwiskiem. Tak w różnych społecznościach (np. na Quora) robią np. pracownicy Brand24. Bo obecność w grupach to, tak jak w każdym innym kanale: budowanie wartości, a nie samo promowanie instytucji. I to budowanie wartości lepiej przysłuży się instytucji niż samo zapraszanie na wydarzenia. Dzielmy się wiedzą, odpowiadajmy na pytania (np. Muzealnicy na grupach poświęconych historii).
Grupy bronią się w ten sposób przed spamem. Bo wszelkie treści niedające wartości grupie i przekierowujące poza grupę mogą być traktowane przez jej członków jako spam. Załóżmy, że jesteś fanem fotografii, lubisz pewną grupę, bo są na niej wartościowe fotografie. Właśnie rozmawiacie o jakiejś technice fotograficznej, sprawdzasz co nowego na grupie, a tam post o warsztatach fotograficznych na drugim końcu Polski. Nawet jeśli jesteś fanem fotografii, to możesz uważać, że to spam. Nie możemy po prostu wejść do takiej grupy, zostawić link i pójść dalej.
Oczywiście, że tak. Jednak jeśli w takiej grupie zadbamy o pozytywną atmosferę, to podejdą do tego ze zrozumieniem. To my ustalamy zasady, jeśli jesteśmy właścicielami grupy. Możemy na przykład przypiąć post w grupie, który poinformuje, że witamy się tylko w komentarzach do tego posta. A do innych podchodzimy z wyrozumiałością. Jasne zasady są przyjaciółmi dobrej kultury.
Pierwszym pytaniem jest: o czym jest ten live i do kogo jest skierowany? Patrzmy na taki live jak na program telewizyjny lub inną treść. Jeśli to praktyczne porady, to na początku godzin pracy, gdy możemy uznać, że warto poświęcić chwilę na nauczenie się czegoś. Jeśli to koncert, to najlepiej wieczorem, gdy ludzie szukają rozrywki. Pomagałem robić live’y swojej klientce (teraz świetnie sobie z tym radzi). Jej odbiorcami są mamy małych dzieci. Mają zwykle czas, gdy już zrobią dla wszystkich śniadanie (bo niestety tak to często wygląda). A ponieważ często nie mogą wyjść, taki live wtedy jest dobry, by nadrobić nieco życie społeczne. Zawsze najpierw pytajcie o ludzi, a dopiero później o algorytmy.
Sugerowałbym około 45 min. Przez ten czas mamy większą szansę, że algorytm nas “zauważy” i popchnie do naszych odbiorców. W tej kwestii warto obserwować np. streamerów gier czy influencerów. Zarabiają na tym, że wchodzą na live, więc dla nich to kwestia być albo nie być.
Tak, w tej chwili są bezpłatne. Oczywiście “płacimy” swoimi danymi, ale dziś tak wygląda większość bezpłatnych treści. Według mnie oba te narzędzia dostarczają dużą wartość w content marketingu.
Są tam i młodsi i starsi, choć jeszcze głównie młodsi.. Algorytm bardzo szybko uczy się naszych preferencji, więc łatwo znajdujemy twórców, którzy mają podobne do nas zainteresowania i oferują treści, które nam się spodobają. Nie zapominajmy, że to kwestia, która dotyczy wszystkich mediów społecznościowych: najpierw młodzi byli zarówno na Instagramie jak i Facebooku. A teraz to platformy dla wielu grup wiekowych. Warto zajrzeć też do tego artykułu. Możecie też skorzystać z mojego poradnika o TikToku.
Każda jest możliwa do wykorzystania, ale ja stawiałbym na budowanie społeczności i content marketing. To dwa dobre punkty wyjścia. Jeśli chodzi o budowanie społeczności, to będzie pomocne choćby dlatego, że czytanie jest samotniczym sportem. Więc warto poczuć, że są inni czytelnicy dookoła nas. W kwestii content marketingu: wiele osób szuka inspiracji i nie wie od czego zacząć przygodę czytelniczą. Boją się, że coś będzie za trudne lub niedopasowane do nich. To daje duże możliwości bibliotekarzom.
Comments
Dzięki za wzmiankę i odesłanie do bloga! 🙂
Author
Nie ma sprawy 🙂 Polecam tylko to, co sprawdziłem i uważam za jakościowe.