Jak promować bibliotekę? 5 prostych pomysłów

Lokalność, praca z klientem, grywalizacja i mocna społeczność - wbrew pozorom promocja biblioteki może być wdzięcznym zajęciem.

Chcesz, żeby Twoje projekty docierały do publiczności?

Pomożemy Ci połączyć Twoją instytucję, NGO, firmę lub inicjatywę z jej publicznością, usuwając przeszkody i ułatwiając Ci pracę.​

Spis treści

Zastanawiacie się czy biblioteki są dziś jeszcze potrzebne? A wiecie czym są Spotify, Netflix czy Storytel? To biblioteki. Trwałość naszej kultury zawdzięczamy bibliotekom, bibliotekarkom i bibliotekarzom. Ale mam też osobisty powód, dla którego chciałbym pomóc w promowaniu lokalnych bibliotek.

I wcale nie chodzi o to, że w wysłanej newsletterem ankiecie napisaliście mi, żebym nie zapominał o bibliotekach. A jeśli już, to tylko trochę (ogromnie dziękuję za inspirację!), bo mam też swoją osobistą motywację. 

Lata temu pewien mały chłopiec, który nie bardzo potrafił się dogadywać z ludźmi, w drodze ze szkoły odwiedzał swój niewielki raj. Wchodził do domu kultury, mijał rozłożony stół do ping-ponga, przechodził przez żelazną kratę, kątem oka na schodach po raz kolejny spoglądał na cytaty o tym, że kto czyta, ten żyje wielokrotnie wypisane na ściennych gazetkach, przechodził przez obite imitacją skóry drzwi, witał się z Panią Bibliotekarką, a po chwili błądził między półkami. I tak zaczynało się wiele cudownych przygód. Gdyby nie biblioteczka moich rodziców i lokalna biblioteka dziś byłbym kimś innym. Pora spłacić dług.

Oto moje propozycje sposobów na promocję lokalnych bibliotek:

  1. Zmień historię o lokalnej bibliotece w świadomości mieszkańców;
  2. Uprość jeszcze bardziej obsługę klienta, szczególnie online;
  3. Wzorem aplikacji i firm wprowadź elementy grywalizacji oraz program lojalnościowy;
  4. Zbuduj społeczność wokół biblioteki;
  5. Ułóż książki w części ogólnodostępnej, korzystając z doświadczeń sklepów;

Drodzy bibliotekarze, jeśli któreś z tych pomysłów nie przypadną Wam do gustu, od razu proszę o wybaczenie. Celem tego artykułu nie jest pouczać Was – bo bardzo szanuję Wasz zawód. Chodzi o to, by dać Wam przegląd pomysłów i narzędzi, które sprawdzają się w innych dziedzinach naszego życia, a które mogą być dla Was przydatne.

Na swoim fanpage’u znalazłem też dwójkę bibliotekarzy, którzy zgodzili się opowiedzieć o wyzwaniach, przed którymi stoją. Zamieszczam w tym tekście także ich wypowiedzi.

Dla mnie jednym z wyzwań w promowaniu biblioteki i jej działań jest wygenerowanie czasu. Organizując np. wystawę muszę zacząć od znalezienia artysty, potem, przez instalacje wystawy, promocje wydarzenia na Facebooku, info do prasy, otwarcie wernisażu, a skończywszy na relacji i późniejszym demontaż ekspozycji. Wszystko to, robi się w międzyczasie, bo podstawą jest bieżąca obsługa czytelnika. Jeżeli do tego dojdzie wiele innych działań, np. zajęcia z dziećmi, spotkania autorskie, czy te stricte biblioteczne, to tego czasu zaczyna brakować.

Dariusz Wróbel
Filia nr 6 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Radomiu

1. Zmień historię o lokalnej bibliotece w świadomości mieszkańców

Z czym kojarzy Ci się biblioteka? Z lekturami szkolnymi, szkołą, studiami? Z pierwszymi lekturami? A może z dostępem do internetu? Większość z nas ma w głowie obraz biblioteki, który ewoluuje dość powoli. 

Tymczasem na co dzień wszyscy korzystamy z bibliotek w szerszym rozumieniu: Netflix to biblioteka filmów i seriali, Spotify czy Tidal to biblioteki muzyki. Storytel czy Audioteka to biblioteki audiobooków. Korzystamy z tych bibliotek, by zapewnić sobie rozrywkę.

Większość z nas ma też wiele spraw do załatwienia na co dzień, do których potrzebujemy wiedzy. Wpisujemy pytania w wyszukiwarkę i tam staramy się tę wiedzę zdobyć. Google jest naszym elektronicznym bibliotekarzem. Bardzo często pytamy go “Jak coś zrobić?”. Takie blogi jak ten starają się wpasować w takie pytania (choć nie tym razem). Na przykład wiele osób przychodzi na tego bloga, by dowiedzieć się “Jak napisać informację prasową?”.

Budując obraz biblioteki w świadomości mieszkańców powinniśmy mieć te dwie potrzeby w głowie:

  1. Potrzebę rozrywki;
  2. Potrzebę wiedzy;

Rozrywka jest oczywiście związana z modami, bo lubimy wymieniać się tym, co jest akurat na topie (po angielsku mówi się “Top of mind”). Gdy jakiś film zyskuje na popularności zaraz ustawia się kolejka osób, które chciałyby wypożyczyć książkę, prawda? Tego typu książki można wykorzystać do szerszego budowania świadomości o bibliotece.

Gdy na Netflix, HBO lub do kin wchodzi film lub serial oparty na książce w dniu premiery wrzuć zdjęcie książki do mediów społecznościowych (np. Facebook i Instagram). I od razu opublikuj tam też listę książek podobnych lub należących do tej samej kategorii dla tych, którzy będą czekali na wypożyczenie. To nie zawsze muszą być nowości: “Ania, nie Anna” to przecież stara dobra “Ania z Zielonego Wzgórza”. Harry Potter znów przypominany w telewizji? No to wracamy do Pottera. Jane Austin? Wiecznie popularny evergreen! 

Możecie iść dalej: jeśli jakiś muzyk czy gwiazdor mówi o swoich ulubionych książkach w wywiadzie, możecie zaraz poinformować, że takie książki macie. I oznaczyć w poście strony fanowskie lub wrzucić im to na grupę. Interakcje z gwiazdami z profilu biblioteki możecie też zaczynać sami, pytając muzyków czy celebrytów na fanpage’ach o ulubione lektury z dzieciństwa lub obecne.

Teraz przejdźmy do potrzeby wiedzy: literatura piękna to rzecz dla zaawansowanych i dla uczniów. To znaczy biblioteka bez literatury pięknej byłaby bezcelowa, bo tam zawiera się najpełniej ludzkie doświadczenie, ale teraz rozmawiamy o ułatwianiu ludziom zrozumienia, jak przydatne mogą być biblioteki.

No bo co z praktyczną wiedzą, która może przydać się lokalnej społeczności? Ostatnio bardzo popularne są przydomowe i balkonowe ogródki. Na pewno gdzieś w bibliotece są jakieś poradniki z ogrodnictwa. Jest też kwestia majsterkowania, wędkarstwa, pszczelarstwa, szydełkowania, modelarstwa i wielu innych kategorii. A są jeszcze pisma takie jak “Charaktery”, w których ludzie szukają inspiracji na innym zupełnie poziomie. 

Zbudowanie i świadome promowanie działu z poradnikami pozwoli zbudować obraz lokalnej biblioteki jako miejsca, gdzie można znaleźć praktyczną, “życiową” wiedzę. I często będzie ona bardziej pogłębiona niż na jakimkolwiek blogu. Sam widziałem dyskusje w grupie “Pszczelarzy amatorów” o tym, co najlepiej przeczytać by stać się lepszym pszczelarzem. Dyskusje były gorące.


Plan działań

  1. Warto zacząć zmianę od ankiety, która da nam obraz obecnego wizerunku biblioteki wśród czytelników i powodów, dla których ją odwiedzają.
  2. Zrób listę najbliższych premier adaptacji książek, przygotuj też listę podobnych książek, które możesz polecać spragnionym podobnych wrażeń.
  3. Zrób listę popularnych w Twojej społeczności celebrytów, sprawdź wywiady pod kątem czytelnictwa i możliwość “zaczepienia ich” o ulubione lektury.
  4. Sprawdź jakie hobby mają ludzie w Twoim rejonie, znajdź też grupy hobbystów na Facebooku i pomyśl o klubach, kołach gospodyń czy innych kanałach dotarcia do hobbystów. Sprawdź też, co teraz jest popularnym hobby.
  5. Ułóż harmonogram publikacji w mediach społecznościowych i poza “okazjami” trzymaj się go konsekwentnie.

promocja biblioteki

2. Uprość jeszcze bardziej obsługę klienta, szczególnie online

Wiem, że odpowiedzialność za księgozbiór należy do Ciebie. Ale dziś telefon daje nam poczucie, że możemy wszystko. Dziś wielkie firmy wydają krocie na moderatorów, bo wiedzą, że obsługa klienta w dużej mierze przeniosła się nie tylko online, ale i do mediów społecznościowych. I ta obsługa jest kluczowa.

Czy w Twojej bibliotece można zamówić książkę lub zapytać o jej dostępność przez Facebooka lub Instagrama? Czy można do niej zadzwonić i numer jest dostępny? Czy jeśli ktoś zostawi mejla, to przypomnisz o mijającym terminie poprzez e-mail? Jeśli jesteś szefem większej biblioteki to może warto zbudować bota (to może nie kosztować nic lub tylko trochę), który poleci książki w zależności od zainteresowań?

Convenience, czyli wygoda i customer experience, czyli doświadczenie klienta to dziś bardzo ważny element marketingu. Tu chodzi często o drobne rzeczy: ja potrafię nadłożyć drogi do innej Żabki, jeśli wydaje mi się, że w tej pobliskiej na mnie krzywo patrzą. Bo tak. Bo się boję i nie oceniajcie mnie, dobrze? 🙂 

Z drugiej strony jeśli ktoś potrafi mi doradzić, to będę do takiej osoby wracał i polecał ją swoim znajomym. Bo ciężko dziś o dobrych doradców. Nieraz za dzieciaka szukałem wsparcia u Pani Bibliotekarki w swoich wyborach lekturowych.

Zbyt często biblioteki kojarzą nam się z karami za przetrzymanie książki, za rzadko z tym, czym są w rzeczywistości: miejscami, gdzie bibliotekarze doradzają w sprawie książek. Często zmiana sposobu wysyłania komunikatu sprawia, że sam komunikat się zmieni (na tym przecież polega cała literatura, prawda?). Co powiesz na takiego mejla: “Najdroższy czytelniku, piszę tylko, żeby przypomnieć, że jak za dwa dni nie oddasz książki, to nie ma wyjścia: będzie kara”. Albo o takim poście: “Zbliżają się wakacje. Napiszcie w komentarzu czym się interesujecie, a my doradzimy książkę, którą możecie zabrać ze sobą na urlop!”

Wprowadzenie mejli jest zbyt kłopotliwe? Wystarczy, że komunikaty przygotujesz wcześniej i wykorzystasz automatyzację mailingu. Wpisujesz adres, który dał Ci czytelnik do odpowiedniej grupy, a mejle wysyłają się same.

Najważniejsze jednak: przygotuj sobie ścieżkę klienta (czytelnika) od momentu, gdy pierwszy raz pomyśli o wypożyczeniu książki, aż do jej oddania (i rozważenia następnego wypożyczenia). Jakimi kanałami może to zrobić? Jak łatwo? Co będzie dla niego trudne i jak łatwo można to zmienić, nie dokładając sobie zbyt dużo pracy.

I nie zapomnij, że rady mogą być dla czytelników bezcenne, bo to Ty znasz księgozbiór, a czytelnik czy czytelniczka mogą czuć się w nim zagubione.

I jeszcze: Zrób listę najczęstszych pytań i odpowiedzi (FAQ). Gdy ktoś będzie miał Ci pomóc, nie będzie zaczynał od zera. Co więcej: to świetny materiał na stronę biblioteki. Pytania udostępnione online sprawią, że część ludzi tę wiedzę zdobędzie zanim wejdzie do biblioteki. Fajnie, prawda?


Plan działań

  1. Narysuj ścieżkę klienta, zastanów się co działa dobrze, a co można poprawić. 
  2. Wybierz, jakimi kanałami online i offline możesz prowadzić obsługę klienta.
  3. Zastanów się jak przenieść online doradztwo wyboru książek.
  4. Przygotuj sobie listy książek do polecania z poszczególnych kategorii (po co ciągle polegać na pamięci?).
  5. Opracuj język, którym będziesz się komunikować: i koniecznie unikaj języka urzędniczego!
  6. Zastanów się z jakich zadań możesz zrezygnować lub je ograniczyć, by móc skupić się na obsłudze czytelników.
  7. Zrób listę najczęstszych pytań i odpowiedzi (FAQ) i opublikuj na stronie biblioteki.

Wiele bibliotek nie posiada wyodrębnionego budżetu na działania promocyjne. To sprawia, że największym wyzwaniem, a zarazem największą satysfakcją, jest konieczność kreatywnego podejścia do tematu oraz ciągłego doskonalenia własnych umiejętności, poszukiwania nowych pomysłów i sposobów na ich realizację.

Dołączając do grona bibliotekarzy nie spodziewałam się, że będę zajmowała się promocją. To jedna z niespodzianek, ale też wielkich przygód, na mojej zawodowej drodze. Będąc „panią od promocji” nauczyłam się, że nie ma rzeczy niemożliwych i (prawie) wszystkiego można się nauczyć. Warto pamiętać, że bibliotecznym świecie jest całe mnóstwo życzliwych ludzi, od których zawsze można uzyskać podpowiedź, wsparcie, dobre słowo, pozytywną energię, inspirację.

Paulina Milewska
Centrum Informacyjno-Biblioteczne UM w Łodzi, Fundacja Fenomen, Odjazdowy Bibliotekarz
pmilewska.blogspot.com

3. Wzorem aplikacji i firm wprowadź elementy grywalizacji oraz program lojalnościowy

A teraz powiem Ci jak można wykorzystać regulamin biblioteki na potrzeby marketingu. Mam taką aplikację do ćwiczeń i ona zawsze motywuje mnie pozytywnie: przyznaje mi punkty za poszczególne ćwiczenia, daje mi znać ile ćwiczeń już wykonałem, wybacza mi, gdy raz jeden opuściłem trening.

Poza tym, że fizycznie czuję się coraz lepiej, to mam też poczucie, że z każdą serią treningową jestem coraz lepszym atletą, bo moja aplikacja daje mi znać, że awansuję na wyższy poziom. 

Mnóstwo ludzi dorosłych wychowało się na grach i życie traktuje jak grę komputerową. A nawet Ci, którzy graczami nie są i nigdy nie byli mają swoje karty stałego klienta, zbierają naklejki w Biedronce i Lidlu, a tym samym coraz bardziej wciągają się w gry. I od razu uspokajam: tu nie chodzi o nagrody, a o osiągnięcia i własne dobre samopoczucie.

W regulaminie możecie uwzględnić ile książek należy oddać na czas, by zyskać Srebrną lub Złotą Kartę Bibliofila. Możecie osobom, które często Was odwiedzają i taką kartę uzyskają przyznawać dłuższy czas na zwrot książki, pozwalać wypożyczać więcej książek na raz, a nawet obniżyć ewentualne kary.

Wprowadzenie poziomów naturalnie przyciągnie ludzi, by częściej Was odwiedzali, ale to nie wszystko. My się lubimy chwalić wszelkiego rodzaju ekskluzywnością. A jakiż nerd nie chciałby w swojej bibliotece mieć złotej karty? Ja za dzieciaka chciałbym. I teraz też. Bo to potwierdza, że jestem mądry tak samo jak wysoki poziom w aplikacji z ćwiczeniami potwierdzałby, że jestem sprawny.

Przy wejściu do biblioteki warto też wprowadzić social proof, czyli społeczny dowód słuszności. Może on mieć postać tablicy korkowej, na której wypisane są imiona osób, które w zeszłym miesiącu czy kwartale wypożyczyły i zwróciły na czas najwięcej książek. I zalecałbym, by nie wprowadzać nagród: w ten sposób duch rywalizacji będzie czystszy, a w konkursie udział wezmą te osoby, które naprawdę czytają lub którym bardzo zależy, by inni myśleli, że czytają.

Taka tablica jest też dowodem dla innych osób, które wchodzą do biblioteki: tutaj przychodzi mnóstwo ludzi, którzy wypożyczają mnóstwo książek. Wypożyczanie książek to dość prywatna sprawa, a przez to nie wiemy o tym, że inni naprawdę to robią. No chyba, że wchodzimy na grupy czytelnicze na Facebooku.

Jeśli macie taką możliwość, to poszedłbym nawet o krok dalej: zrobiłbym wlepki w stylu “Mol książkowy” czy “Książkocholiczka”, które możnaby było przykleić sobie na komputer, samochód czy plecak. I rozdawać je po osiągnięciu odpowiedniego pułapu wypożyczeń. To sposób, który – jak uczy książka “Contagious” Jonah’a Bergera – uczyni prywatny akt wypożyczania książek sprawą publiczną. I to taką, którą można się łatwo pochwalić.

Ponadto, jeśli zastanawiacie się czy staromodne cytaty o czytaniu mają sens, to mogę Wam powiedzieć, że według mnie tak. To sposób na motywację, który ułatwia nam zrozumienie, że przez wieki ludzie zdobywali wiedzę z książek i dotychczas na takiej wiedzy mogą polegać.

Ostatnia rzecz: publikujcie raporty z czytelnictwa w Waszej bibliotece. Ludzi to ciekawi. Będą mogli czuć się dumni jako cała społeczność, że przyczynili się do częstych wypożyczeń. A jeśli udałoby się też ustalić najczęściej wypożyczane tytuły, to będzie to ciekawostka, która sprawi, że jeszcze więcej osób zgłosi się po te książki.


Plan działań

  1. Wprowadź w regulaminie biblioteki trzy poziomy dla czytelników i ustal jasne kryteria, za pomocą których można je zdobyć.
  2. Zatroszcz się o choćby najprostszą, wizualną reprezentację tych poziomów (inny kolor) na karcie bibliotecznej.
  3. Oferuj naklejki za odpowiednią ilość wypożyczeń (wraz z oddaniem książek na czas).
  4. Wprowadź tablicę z największą ilością wypożyczeń.
  5. Raportuj w bibliotece i w mediach społecznościowych ilość wypożyczeń i najczęściej czytane książki.

4. Zbuduj społeczność wokół biblioteki

Pamiętaj: w społeczności nie jest najważniejsze, co Ty jej oferujesz, ale to, co ludzie mogą w tej społeczności robić. 

Wiem, że macie mało czasu, a spotkania autorskie i wystawy wymagają pieniędzy, zasobów i czasu na organizację. Te spotkania są w związku z tym jak małe święta! I nie powinny zniknąć.

Gdy nie macie czasu i środków, alternatywą jest wykorzystanie hobby, które ludzie mają. Idealnym przykładem jest dla mnie choćby RPG. Fani fantasy to ogromna rzesza ludzi, którą spotkać można we wszystkich mediach społecznościowych. To też najczęściej zapaleni czytelnicy. Myślę, że jeśli udostępnialibyście raz w tygodniu bibliotekę na sesję RPG, to byliby zachwyceni: bo w ten sposób mogliby swoje własne hobby realizować w miejscu, które uwielbiają, a które ma odpowiedni klimat. A jak kupicie do biblioteki jakieś podręczniki RPG, to będą wniebowzięci.

Na pewno wiecie też, że świetnie działają wszelkie kluby książki. Wiele osób szuka miejsca,gdzie mogłoby podzielić się wrażeniami, bo czytanie to często zajęcie samotnicze. Jeśli chodzi o wyjście poza bibliotekę, to fani kryminałów powinni być zadowoleni, jeśli zorganizujecie czasem grę miejską.

Dzieciom czytać mogą też rodzice i wprowadzenie comiesięcznego spotkania dzieci i rodziców w bibliotece także może zbudować ciekawą społeczność, do której coraz więcej ambitnych rodziców będzie aspirowało.

Pozostaje pytanie: co wtedy, gdy tak jak podczas pandemii społeczność może być tylko online. Narzędzia typu Zoom spokojnie pozwolą na wspólne dyskusje i rozmowy.

Jeśli zastanawiacie się nad fanpage’em biblioteki na Facebooku czy profilem w innych mediach społecznościowych, to oczywiście można, o ile będziecie tam aktywnie wchodzić w dialog z ludźmi. Uważam jednak, że świetnie sprawdzi się grupa na Facebooku: “Czytelnicy biblioteki XY”. Do takiej grupy możecie zapraszać podczas wypożyczania książek (“Zachęcam do dołączenia do grupy na Facebooku naszej biblioteki. Dać karteczkę z adresem?”). Z czasem trafią tam też inni ludzie.

Na takiej grupie ważne jest, byście traktowali ludzi jak partnerów i zachęcali, by inni wchodzili też w interakcje z sobą nawzajem: na przykład możecie urządzać głosowania na książki, które zamówicie do biblioteki spośród nowości lub prosić o rekomendacje takich książek. Zobaczcie jak świetnie działają na poziom włączenia w społeczność tak zwane “ogłoszenia parafialne” związków wyznaniowych. Możecie też zachęcać ludzi do wymieniania się rekomendacjami książek (w stylu: “Jest tu jakiś rodzic? Co wypożyczyć dziecku w wieku 4 lat?”). Gdy społeczność będzie silna może uda się nawet “złożyć” na przyjazd jakiegoś autora? Kto wie?

Ostatnia rzecz: comiesięczny newsletter. Wysyłanie go jest bardzo łatwe, a np. MailerLite pozwala na wysyłkę do 1000 osób i 10 000 mejli miesięcznie za darmo! Informowanie o nowościach i o życiu biblioteki naprawdę ma sens: bo jak już ktoś się dopisał, to jest Waszym największym fanem.


Plan działań

  1. Wykorzystaj niszowe społeczności: w szczególności fanów fantasy.
  2. Poza wystawami czy spotkaniami autorskimi wprowadź: kluby, cykle i spotkania oparte na wymianie pomiędzy ludźmi.
  3. Zorganizuj przestrzeń do cotygodniowych spotkań fanów gier fabularnych (np. RPG).
  4. Zaangażuj rodziców we wspólne działania z dziećmi.
  5. Załóż dla biblioteki grupę na Facebooku i pozyskuj do niej ludzi podczas wypożyczeń
  6. Prowadź dialog w mediach społecznościowych i zachęcaj do rozmów pomiędzy czytelnikami
  7. Gdy społeczność będzie na to gotowa, wyznaczcie sobie wspólny cel.
  8. Wprowadź newsletter z nowościami i ogłoszeniami (pisany jak list od bibliotekarza/bibliotekarki) i zachęcaj do zapisów podczas wypożyczeń.

5. Ułóż książki w części ogólnodostępnej, korzystając z doświadczeń sklepów

Wpisz w Google “merchandising” lub “Jak ułożyć sklep?”. Serio? Absolutnie. Przestrzenie, w których się znajdujemy wpływają na nasze decyzje. Doświadczenie czytelnika zaczyna się zanim jeszcze wybierze książkę. 

Na początku tego tekstu pisałem o tym, jak wchodziłem do biblioteki. To powinno być miejsce niezwykłe także pod względem wizualno-przestrzennym. Bo to miejsce, gdzie zaczyna się przygoda z czytaniem i gdzie decyduje się, czy zostaniemy czytelnikami.

Nie chodzi mi tu o kosztowne rozwiązania: nowe półki, remonty itd.

Po pierwsze: musicie upewnić się, że wszyscy wiedzą jak wejść do biblioteki, a nawet jak ją znaleźć na mapie w telefonie. Czy godziny funkcjonowania są jasno zaprezentowane, a w internecie czy są aktualne? Jak wygląda korytarz? Co zobaczymy tuż po wejściu? Polecam Wam ten podcast Joanny Tabaki, która dobrze uporządkowała te kwestie.

Jeśli w bibliotece są komputery, to są pewnie takie osoby, które przychodzą do biblioteki tylko w tym celu. Cyfrowe wykluczenie to cicha bolączka i dobrze, że wiele z bibliotek dostarcza internet dla ludzi, którzy go mieć nie mogą. Takie osoby możemy jednak pociągnąć dalej. Dookoła komputerów zwykle jest pusto, jeśli jednak uda nam się znaleźć tam trochę miejsca na rzeczy, które mogłyby zainteresować bibliotecznych internautów, to warto je umieścić gdzieś, gdzie sięga wzrok tych osób. 

A jeśli chodzi o młodzież: nie złośćmy się, że ktoś przychodzi na gry. Tylko wzmocnijmy pasję komiksami 🙂 A później literaturą młodzieżową. To nawet ma swoją nazwę: up selling. Jeśli ktoś kupuje coś o małej wartości, ale jednak kupuje, proponujemy mu coś o większej wartości, bo łatwiej trafić do osób, które już coś kupiły, niż do nowej publiczności. Może właśnie w ten sposób zaczniecie nową modę wśród młodzieży?

Możemy też zastosować down selling. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego przy kasie w większości sklepów jest cała masa drobnych, praktycznych przedmiotów o niewielkiej cenie? To dlatego, że sklepy liczą, że czekając w kolejce coś jeszcze sobie dobierzemy. Bo gdy kupiliśmy coś o dużej wartości, to ten dodatkowy zakup wydaje nam się finansowo nieistotny. W przypadku biblioteki wszelkiego typu wydania kieszonkowe, drobne poradniki i inne krótkie formy będą tu niezłym wyborem.

A czy macie półkę z popularnymi książkami? Księgarnie mają swoje Top10. Biblioteki też mogą! Ludzie działają w ten sposób, że chętnie biorą to, co podoba się innym. Jest to sygnał, który ułatwia nam szybkie podejmowanie wyborów.

Czy fani fantasy, historii i kryminałów znajdą swoje półki? Połączenie wielu nisz to dziś świetny sposób na budowanie wielkiej publiczności. Robi tak Netflix, Spotify czy inne wielkie biblioteki.

Biblioteka to także miejsce, które da się nieco “zaczarować”. Rozbudzić wyobraźnię można drobnymi rekwizytami, sezonowymi wystawami, przedziwnymi gazetkami ściennymi. To jest ten typ efektu wow, który – gdy zostanie dobrze opanowany – sprawi, że wiele osób będzie opowiadało sobie nawzajem o tej jednej, jedynej i wyjątkowej bibliotece.


Plan działań

  1. Zainteresuj się merchandisingiem. Sprawdź co jest na ten temat w Google.
  2. Poczytaj o tym, jak ułożone są sklepy.
  3. Pomyśl o tym, jak zastosować up selling.
  4. Wymyśl, jak zastosować down selling.
  5. Zrób półkę z najpopularniejszymi książkami.
  6. Dbaj o działy niszowe.
  7. Nie zapominaj, że biblioteka to także magia.

Na koniec jeszcze jedna historia. Mały chłopiec chodzi po bibliotece (jest już wpuszczany nawet do działów dla dorosłych). Wygrzebuje na półce starą książkę, pachnącą na ten charakterystyczny, słodko-mdlący sposób, który go tak cieszy. Książka nazywa się “Srebrne krzesło” i opowiada o odwiedzaniu innego świata. Takiego, w którym żyje Błotosmętek i jakiś wyniosły Lew. Takiego, w którym można się schować i trochę odetchnąć.

Biblioteki są magiczne i dużo bardziej ekscytujące niż sale zabaw, lunaparki i multipleksy. A bibliotekarze tej magii strzegą.

[Jak oceniasz ten wpis?]
[Głosów łącznie: 3; Średnia głosów: 3.7]

Dostęp do bazy materiałów szkoleniowych

Dostęp do bazy materiałów szkoleniowych

Dostęp do bazy materiałów szkoleniowych

Dostęp do bazy materiałów szkoleniowych

Chcesz, żeby Twoje projekty docierały do publiczności?

Pomożemy Ci połączyć Twoją instytucję, NGO, firmę lub inicjatywę z jej publicznością, usuwając przeszkody i ułatwiając Ci pracę.​
2022-05-19 Katowice Pracuj w kulturze 3 Narodowe Centrum Kultury NOSPR fot. Karol Stanczak

fot. Karol Stańczak / NCK

O Autorze:

Grzegorz Jędrek – jestem autorem bloga o PR, marketingu i kulturze wniedoczasie.pl i założycielem firmy Wniedoczasie, która specjalizuje się w marketingu kultury. 

Na swoim koncie mam m. in. pracę w miejskim biurze prasowym, zarządzanie komunikacją międzynarodowego Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”, współpracę z Agencją Warszawa, opiekę nad mediami społecznościowymi KUL i budowanie marek lokalnych oraz specjalistycznych. Prowadzę warsztaty, szkolenia i zajęcia na uniwersytecie. Szkoliłem m. in. na zlecenie NCK, IKM, ŁDK, PIK.

Cieszy mnie literatura, spoken word, humanistyka cyfrowa. Do śniadania oglądam „Star Treka”.

We Wniedoczasie, wraz z całym zespołem, wspieramy ludzi zajmujących się marketingiem kultury. Sprawdź, jak możemy Ci pomóc.

Comments

  1. Karolina

    Nie przyszło mi do głowy ze można promować bibliotekę 🙂 co prawda to prawda ze lokalne biblioteki upadają w sensie mniejszego zainteresowania i wszystko kreci się w internecie. Ale Twoje porady są bardzo cenne w promocji :)) jeszcze nie miałam okazji współpracować w tej dziedzinie ale może kiedyś się to zmieni.

    1. Post
      Author
      Grzegorz Jędrek

      Dzięki bardzo! Nie wiem w ogóle jak to się stało, że wcześniej ominąłem Twój komentarz. A jeśli chodzi o współpracę: Niedawno organizowałem „Rozmowy o bibliotekach w kulturze”, to może tam się widzieliśmy? Do napisania!

  2. Agata

    Bardzo ciekawy wpis. Przede wszystkim dlatego, że daje „przepis” na promocję biblioteki od osoby z zewnątrz, która w bibliotece nie pracowała. To cenne. Dobrze czasem spojrzeć z innej perspektywy.
    Patrząc od środka, z pozycji osoby „niedecyzyjnej”.
    Wiele z tych pomysłów jest w bibliotekach realizowanych (kluby książki, wystawy, spotkania, układanie księgozbioru, gry miejskie itp. Tylko problem polega na tym, że często nie jest to ładnie opakowane i „sprzedane”. Od lat funkcjonuje ale nie jest doceniane.(tu oczywiście można by jeszcze długo pisać)
    Tony wystawek i innych działalności, które trzeba wpisać w tzw. planie pracy a potem sprawozdaniu. Mało kto zdaje sobie sprawę ile czasu bibliotekarzom zajmuje tzw.papierologia.
    Część pomysłów może rozbić się o kwestie finansowe. Część o przepisy prawne. W tej chwili jest taki strach, czy aby się nie narusza RODO, czy praw autorskich.
    I jeszcze jedna rzecz. Bardzo dużo zależy też od tego kto kieruje Biblioteką.
    Bo jeśli jest to styl typu „divide et impera” to nic z tego nie będzie.
    Kolejnym problemem jest kadra. Wykwalifikowana.Po deregulacji zawodu jest to problem.

    1. Post
      Author
      Grzegorz Jędrek

      To bardzo ważny komentarz i dziękuję Ci za niego! Papierologia i nieprzejrzyste przepisy bez instrukcji (oraz brak kultury zarządczej) niszczą niestety w Polsce bardzo wiele dziedzin.

      Co więcej: według mnie mnóstwo tych przepisów można by było wyjaśnić prostym językiem i dobrym FAQ i strach przed takim prawem momentalnie by zniknął. Niestety nakładane są na instytucje kultury i edukacyjne, w tym biblioteki, kolejne obowiązki administracyjne, co zupełnie zabija Waszą kreatywność.

      Niedawno czytałem o ciekawym rozwiązaniu z Malezji (w książce o blue ocean strategy), gdzie ponoć oficerom policji przydzielono urzędników, by uwolnić ich do głównego zadania: patrolowania ulic.

      I niestety tak można podsumować problem, który mamy: tonąc w przepisach nie możemy „patrolować ulic”.

  3. Agnieszka

    Ciekawe spostrzeżenia. Fajny tekst. Jednak biblioteki publiczne (inne prawodawstwo niż szkolne) muszą w swojej pracy przestrzegać wielu przepisów związanych np. z dofinansowaniem publicznym (docelowym), RODO i prawami autorskimi. Nie możemy – o tak wydawać pieniędzy na wszystkie pomysły, bo jesteśmy instytucją non profit. Nie możemy również promować swojej działalności wykorzystując okładki książek i wizerunki użytkowników oraz ich dane (przykład z social proof). Półka z TOP 10 super, ale nie mamy zakupów wieloegzemplarzowych. Wystarczy, że przyjdą trzy osoby i zgarną cała jej zawartość (można wypożyczać po 5 woluminów). To nie tak, że jak pojawi się jakaś nowość, to bibliotekarz od razu biegnie ją zakupić. Dostajemy pieniądze z dotacji ministerialnej i od Urz. Marszałkowskiego. Jest to z reguły połowa roku. W artykule jest mnóstwo cennych porad, ale niektóre ciężko wdrożyć w życie. Na przykład maile do korespondencji nie mogą być wykorzystywane do celów marketingowych. Użytkownicy tego sobie nie życzą. Grywalizacja jest ok. Stosujemy ją od dawna. Sprawdza się przy dzieciach. Dorośli – niekoniecznie. Opłaty muszą niestety być, ponieważ czytelnicy potrafią latami przetrzymywać książki (nowość po 4 latach już nią nie jest). Poza tym, wszystkie biblioteki robią mnóstwo akcji promujących czytelnictwo, często charytatywnie (począwszy od pieczenia ciasta na spotkania Dyskusyjnych Klubów, po przywożenie zwierzątek domowych na spotkania z dziećmi). Sami projektujemy plakaty promujące spotkania autorskie, aktywnie współpracujemy z instytucjami lokalnymi np. szkoły, przedszkola i domy kultury. Nie wspomniał Pan o udziału w projektach i grantach, które mogą pomóc w pozyskiwaniu środków do celów promocyjnych. Biblioteka, to chyba jedna z nielicznych instytucji, gdzie ludzie dostają coś za darmo. To podstawowy filar promocji bibliotek 🙂 I na koniec – dla mnie biblioteka to już nie magia. Mamy statystyki i przeliczanie co komu, ile i kiedy, biblioteki cyfrowe, digitalizację i pracę z nowymi technologiami, GUSy, księgowość i sprawozdania . Bibliotekarz, to hybryda animatora kultury z ekspedientką, grafikiem komputerowym, magazynierem, pracownikiem biurowym i przedszkolanką.

    1. Post
      Author
      Grzegorz Jędrek

      Dzięki za komentarz. Warto poznać opinię praktyczki. Na jednym się skupię, bo dotyczy tak samo instytucji kultury jak i bibliotek: albo będziemy tonąć w procedurach, albo skupimy się na odbiorcach naszych działań.

      I niestety, jeśli aktywnie nie będziemy walczyć o prostsze procedury i zdejmowanie obowiązków z ludzi, to całemu sektorowi kultury i edukacji grozi zapaść.

      Obserwuję teraz mnóstwo bibliotekarek, które świetnie sobie radzą na TikToku. Mam nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy pisanie procedur dla nich.

      Sam podlegam wielu procedurom w wielu dziedzinach swojej działalności (np. wykładam na uniwersytecie), ale procedura będzie dla mnie zawsze tylko wytyczną dla praktyki. A niestety w Polsce wychowuje się nas do skupiania się tylko i wyłącznie na procedurach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Dostęp do bazy materiałów szkoleniowych