W jednym z odcinków „Star Trek: The Next Generation” kapitan Jean Luc Picard mówi do swojego pierwszego oficera: po wykonaniu zadania wróćcie do codziennej rutyny. A widząc jego uśmiech pyta, co w tym było śmiesznego. Wtedy Komandor Riker odpowiada, że ich codzienną rutyną jest zdziwienie. Co to ma wspólnego z systemami komunikacji wewnętrznej w organizacji? Wszystko.
Postaram się krok po kroku przeprowadzić was przez promocję wydarzenia kulturalnego. Ten artykuł dotyczy bieżących wydarzeń organizowanych przez instytucję kultury i promocji mniejszych wydarzeń NGO czy eventów PR.
Prowadzi najpopularniejszy na świecie fanpage, będący przeglądem zawartości bibliotek cyfrowych. Sprawił, że nie tylko naukowcy pokochali w social media Polonę, szuka w średniowiecznych manuskryptach proto-memów i odczarowuje dla nas „ciemne wieki”. Łukasz Kozak ma to coś, co sprawia, że wszystko, czego się dotknie, staje się fascynujące.
Lublin, środowy poranek. Koleżanka w pracy pyta czy nie wybieram się na otwarcie sklepu IKEA? W lokalnych mediach IKEA. Na FB relacja z IKEA (tłumy). Czy źle się z tym czuję? Mam już kartę IKEA Family i paru nowych znajomych (też rodziców) tylko dzięki IKEA. I jak to się stało, że nim się spostrzegliśmy, prawie cały Lublin pokochał IKEA?
Ludzie kultury często odnoszą się do mediów społecznościowych z pogardą. U wielu z nich nie jest to jednak efekt ideowej walki z cyfrowymi korporacjami, a jedynie syndrom zagubienia w świecie nowego medium. Efektem jest cała masa nudnych profili artystów i instytucji. Ale przecież są też i jasne punkty na polskiej mapie „kulturalnych” portali społecznościowych. I nie są to jedynie „Sztuczne fiołki”.
Bez zbędnych wstępów: W poprzedniej notce pisałem, że każda instytucja kultury potrzebuje strategii komunikacji. Tak. I nie tylko. Uważam też, że każdy artysta prędzej czy później taką strategię wypracowuje, choćby nie wiem jak zapierał się, że nie. W cyklu “Kulturalne” case study chciałbym wziąć na warsztat kilka skrajnych, dobrych i złych przykładów komunikacyjnych strategii. Ku pokrzepieniu serc i dla rozwoju polskiej kultury.
Niczego tu nie zmyślam: Po deptaku, w okolicy Starego Miasta, chodzi kobieta rozdająca ulotki. Nie przepuści nikomu. Wręczając broszurki z determinacją wykrzykuje raz za razem kolejne slogany: “Zniżka… Najlepsza pizza… Gratis…”. Chodziłem tamtędy niemal codziennie. Nigdy mnie nie rozpoznawała. Natomiast za każdym razem, gdy odmawiałem przyjęcia z jej ręki ulotki, przez jej twarz przechodził kompulsywny grymas, który przyprawiał mnie o dreszcze. I pewnie nie tylko mnie. Jednego nie można jej natomiast odmówić: w rozdawaniu ulotek jest najprawdopodobniej najlepsza w mieście. Tylko… czy o to chodziło jej pracodawcom?
“Cześć, jestem Maciek, kiedyś będę wielkim piłkarzem…” To chyba od tych słów się zaczęło. Mimo że tak naprawdę mam na imię Grzegorz. Byłem wtedy w licealnej grupie teatralnej i po wcześniejszym wygraniu castingu dostałem propozycję użyczenia swojego głosu w reklamie radiowej. I do czego to mnie doprowadziło? Zakładam bloga o PR i marketingu w kulturze.